Bogu dzięki – bez wypadków – Wywiad z 93-letnim Panem Antonim

0
47

– Na kolei przepracowałem 40 lat, 8 miesięcy i 2 dni- mówi Antoni Kluczyk, mieszkaniec wsi Klepacze, rocznik 1925. Jest chyba najstarszym maszynistą w naszym regionie. O swej pracy na kolei może opowiadać bez końca. I ma świetną pamięć.

W słoneczną pogodę najlepiej pogawędzić na podwórzu pod drzewkiem. Dobrze trafiliśmy. Kluczykowie to stara klepacka rodzina. Mieszkają tu od wielu pokoleń. – Mój ojciec był kolejarzem.  Miał na imię Antoni. Prawnuczek też Antoni- śmieje się gospodarz.- Taka to nasza rodzinna tradycja. Mama, z domu Fiłończuk, też rodowita klepacczanka. Swoją żonę również znalazłem w Klepaczach. Mieszkałem pod „dziesiątką”, ona pod „szóstką- przy Wodociągowej- tłumaczy pan Antoni-  Nasz dom rodzinny był drewniany. Miałem cztery lata, kiedy przeprowadziliśmy się do tej murowanki. Pamiętam, jak zwozili cegłę z cegielni w Księżynie. Ojciec na kolei zarabiał dobrze. Pracował w kuźni w łapskich warsztatach kolejowych.

Od tragarza do dyspozytora

– Za pierwszego Sowieta chodziłem do ich szkoły. Cofnęli nas o dwie klasy- snuje wspomnienia Antoni Kluczyk- Pamiętam kiedyś stał na bocznicy transport towarowy z ludźmi. Wieźli ich na białe niedźwiedzie. Słychać było chóralny śpiew litanii do Matki Boskiej. Jeden z Sowietów zaśmiał się szyderczo- Pojtie, pojtie. Boh wam nie pomożiet- kpił. Było to 21 czerwca. A następnego dnia już Sowietów u nas nie było. Za Niemca wzięli mnie do rozładowania wagonów towarowych. I tak się zaczęła moja praca na kolei- tłumaczy pan Antoni- W niemieckiej firmie kolejowej. Od razu po wojnie skierowano mnie na kurs naprawy parowozów, a potem na kurs pomocników maszynistów. Jeździliśmy parowozami: TP-3, OK – 1, OKL i PT- wylicza z nutką nostalgii. Nas zdumiewa jego doskonała pamięć. – W 1953 roku skierowano mnie na kurs maszynistów i dyspozytorów. Jeździłem więc do Olsztyna, Poznania i Gdańska- dodaje kolejarz.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here