Będzie ciąg dalszy procesu w sprawie próby samosądu w podbiałostockich Łapach

0
56

Podlaskie. Apelacje w procesie dotyczącym próby samosądu. Napadnięty w obronie ranił napastnika

Będzie ciąg dalszy procesu w sprawie próby samosądu w podbiałostockich Łapach. Sąd pierwszej instancji nieprawomocnie skazał na więzienie dwóch mężczyzn za wtargnięcie na cudzą posesję i atak na jej właściciela. Ten bronił się, nożem poważnie raniąc jednego z napastników.

Jesienią ub. roku Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie skazał obu oskarżonych na kary po 3 lata więzienia. Mają też zapłacić po 20 tys. zł zadośćuczynienia i pokryć napadniętemu, który w tym procesie ma status oskarżyciela posiłkowego, koszty pełnomocników sięgające łącznie 9,5 tys. zł.

Prokuratura i napadnięty chcieli kar po 4 lata więzienia, obrońcy – uniewinnienia

To obrońcy złożyli apelacje, wyrok zaskarżył też pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego – wynika z informacji uzyskanych przez PAP w białostockim sądzie rejonowym. Sprawa jest już w sądzie odwoławczym, na razie nie ma terminu jej rozpoznania.

Incydent miał miejsce trzy lata temu w Łapach k. Białegostoku

Napadnięty, na co dzień strażnik w jednym z zakładów karnych w Podlaskiem, znał napastników. Do końca nie wiadomo, jaki był motyw ich działania. Nie udało się tego też ustalić w procesie w pierwszej instancji, uzasadniając wyrok sąd wspominał o tym, że mogło chodzić o jakieś zatargi z przeszłości.

Gdy mężczyzna wjechał samochodem na swoje podwórko, inny pojazd zastawił mu bramę. Z tego auta wysiedli, podbiegli w jego kierunku i zaatakowali go dwaj napastnicy. Używali drewnianego trzonka od siekiery, gazu i noża, na ziemi kopali go. Napadnięty bronił się, jeden z napastników został poważnie ranny, w szpitalu ratowano mu życie.

Oskarżeni ostatecznie nie przyznali się, choć na początku procesu składali wnioski o dobrowolne poddanie się karze (ostatecznie nie zgodziła się na to prokuratura). W ich wersji zdarzeń, wybrali się tam, ale tylko po to, żeby porozmawiać, a gaz czy drewniany kij służyć miały jedynie do obrony w wypadku, gdyby gospodarz – o którym mówili, że bywa agresywny – ich zaatakował.

Kluczowymi dowodami okazały się nagrania z monitoringu z jednej z sąsiednich posesji i zeznania sąsiada.

Na nagraniu widać, jak obce auto zastawia wjazd na posesję, dwie osoby wbiegają na to podwórko, a gospodarz zaczyna przed nimi uciekać.

W oddzielnym śledztwie prokuratura badała wątek poważnych obrażeń, których doznał jeden z napastników od ciosów nożem. Postępowanie dotyczyło nawet ewentualności usiłowania zabójstwa, ale ostatecznie zostało umorzone. Po zapoznaniu się z dowodami śledczy uznali bowiem, że napadnięty działał jednak w granicach obrony koniecznej, a w takiej sytuacji – odpierając bezpośredni i bezprawny zamach – nie popełnił przestępstwa. (PAP)