Do sądu wróciła sprawa b. policjanta z Sokółki oskarżonego o śmiertelny wypadek

0
36

Do białostockiego sądu okręgowego wróciła sprawa b. policjanta z Sokółki oskarżonego o śmiertelny wypadek spowodowany pod wpływem alkoholu i ucieczkę z tego miejsca bez udzielenia pomocy pieszemu

Już raz zapadł prawomocny wyrok skazujący, ale Sąd Najwyższy go uchylił uwzględniając kasację obrońcy.

Przed sądem pierwszej instancji zapadł nieprawomocny wyrok czterech lat więzienia, sąd orzekł też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, obowiązek zapłaty po 5 tys. zł nawiązki dwójce dzieci zmarłego i 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

W lutym 2021 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku wyrok ten utrzymał w mocy. Kasację złożył obrońca, a jesienią ub. roku SN ją uwzględnił, prawomocny wyrok uchylił i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania sądowi odwoławczemu.

W piątek nie udało się jednak przeprowadzić tego postępowania. Okazało się bowiem, że tuż przed procesem oskarżony wypowiedział pełnomocnictwa obojgu swoich dotychczasowych obrońców i dopiero tego dnia rano pocztą elektroniczną zawiadomił o tym sąd, a nowy ustanowiony przez niego obrońca jest chory i poprosił o odroczenie rozprawy. Biorąc pod uwagę te okoliczności, zwłaszcza prawo oskarżonego do obrony, sąd przerwał sprawę do połowy marca.

Wypadek, którego dotyczy ten proces, miał miejsce w Sokółce w styczniu 2015 roku. Oskarżony był tam funkcjonariuszem policji (obecnie jest na emeryturze). Według aktu oskarżenia, kierowca był pod wpływem alkoholu i potrącił starszego mężczyznę, który prowadził rower, przechodząc przez skrzyżowanie. Po wypadku jego sprawca odjechał stamtąd, nie udzielając pomocy rannemu 84-latkowi, który wskutek odniesionych obrażeń zmarł.

Za jeden z kluczowych dowodów wskazujących na winę oskarżonego sąd uznał SMS-y wysłane przez niego tuż po wypadku do żony, w których instruuje ją, iż ma wziąć na siebie winę za to zdarzenie, ucieczkę tłumacząc szokiem. Wiadomości zostały z telefonów skasowane, ale odzyskane przez biegłego powołanego w śledztwie.

Nieprawomocny wyrok czterech lat więzienia zaskarżyły obie strony; prokuratura chciała surowszej kary ośmiu lat więzienia.

Obrona wnioskowała o uniewinnienie, ewentualnie o łagodniejszy wyrok (w zawieszeniu) i maksymalnie kilkuletni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. W apelacji kwestionowała ustalenie, iż to oskarżony (sam mężczyzna twierdził, że auto prowadziła jego żona), był wtedy kierowcą. Akcentowała też przyczynienie się pieszego do wypadku poprzez nieprawidłowe zachowanie na drodze.

Jednak Sąd Okręgowy w Białymstoku w zasadniczej części wyrok utrzymał w mocy. Również wśród kluczowych dowodów potwierdzających sprawstwo oskarżonego wymienił dwa SMS-y, które kierowca wysłał tuż po wypadku do żony. Po uwzględnieniu przez SN kasacji, sąd odwoławczy musi sprawą zająć się ponownie. (PAP)